niedziela, 30 marca 2014

Lopi cz.6 i kolorystyczne zabawy

Mój pierwszy Lopapeys gotowy, niteczki powciągane, sweterek uprany i co najważniejsze wysuszony.
Długość rękawów, która mnie martwiła idealna. Sweterek po upraniu w odżywce do wlosów, tak doradziła Ewa z kuacja.blogspot.com, nabrał miękkości i profesjonalnego wyglądu.
Na sesje fotograficzną należy poczekać, bo to prezent dla mojej córci, sama wybrała wzór w konie, na urodziny. A urodziny już wkrótce.




Sweterek zrobiłam z trzech kolorów wełny Lettlopi, a ten nowy z Alafosslopi. Podając kolorystykę można uzyskać pomoc w dobraniu kolorów, takie zdjęcia dostaję od Ewy, żeby dobrać odpowiednio kolory. Możecie nacieszyć oko.





Oczywiście jako rasowa dziergaczka, dużo marudzę, przebieram, wybieram, aż dostaję to zdjęcie...
i to jest to, piękna zieleń starego mchu, brązy i ostatni piękny kolor musztardowy, ma ożywić wzór lopapeysa.


A ja zaczęłam dziergać swetr dla Młodego, na jego podróże w okolice podbiegunowe.



Tak, lopapeysy są wciągające. jak się domyślacie po zdjęciech włóczek skuszę się jeszcze na jeden sweterek tym razem dla siebie, długi, rozpinany i bardzo cieplutki.

sobota, 22 marca 2014

Lopi cz.6 i Maria Antonina

 Pochwalę się dzisiaj konikami, powoli zbliżam się do finału.
Sweterek nabiera kształtu, ale i tak troszkę się martwię, 
czy rękawy dobrej długości, 
czy dam radę ładnie wykończyć pod szyją a to bardzo ważne. 
Za radą Ewy ściągacz pod szyją będzie niebieski.



Koniki w zbliżeniu, wyszły lepiej niż myślałam.


Maria Antonina to kotek, który zagościł w naszym domu. Ma długą puszystą czarną
sierść i niewiarygodnie zielone oczy.
Wygląda trochę diabolicznie, ale jest spokojny i ufny. Niektórzy z was wiedzą jak to jest, parę razy nakarmisz, spojrzysz w oczy i nie możesz przestać myśleć, czy jest mu dobrze, czy nie jest głodny i pewnego dnia zapraszacie nowe stworzenie do swojego domu.


Jak to się dzieje, że tak dużo naszych domowych zwierzątek nie ma domu?
A przecież przebywanie z nimi daje tyle radości.
Kotek miał być mieszanką persa, ale chyba się pomyliłyśmy.
Do kociarzy mam pytanie co to za rasa?



niedziela, 16 marca 2014

Islandzki sweter z Lopi cz.5

Sweterek Lopapeysa powoli rośnie, dziergam najfajniejszą jego część koniki.
Nie pojechałam na warsztaty urządzane przez Ewę, a szkoda,
bo chciałabym zobaczyć na żywo jej sweterki.
Połączyłam korpus z rękawami i w miarę jak rośnie górna część sweterek
nabiera kształtu.
Nie mogę się doczekać końcowego efektu.
 
 
Widzicie na zdjęciu te włoski, one jak jest zimno i wilgotno to powodują, że sweterek będzie się napuszał i będzie trzymał ciepło. Dziergałam już ocieplacz-ozdabiacz z prawdziwej szkockiej wełny kupionej od Alice Starmore, teraz dziergam z islandzkiej wełenki Lopi, te wełny różnią się od tych kupionych w sklepach. Zachwycają mnie przede wszystkim ich kolory, gotowy wyrób moim zdaniem jest trwalszy, trzyma fason, wełna jest ciepła i w miarę noszenia coraz przyjemniejsza.
To takie trochę pierwotne, kiedyś przecież ubieraliśmy się w to co natura nam dała, bez sztucznych dodatków.
 
I więcej koników:
 
 
Ciekawe czy wiecie po której stronie koniki będą miały głowę?
 
 
 
 

poniedziałek, 10 marca 2014

Islandzki sweter z Lopi cz.4

Korpus i wzorek na rękawach, czyli sweterek rośnie. Myślę, że powinnam zacząć od swetra dla Młodego, bo tam będę robiła zgodnie z wzorem. Sweterek z konikami muszę sama rozliczać, bo jest rozmiarowo mniejszy niż we wzorze.I nie wiem dlaczego, ale 18 oczek z Lettlopi na drutach 4,5 to u mnie więcej niż 10 cm, zmieniłam więc druty na 4 i prawie trzyma rozliczenia.
Wesoły kolorystycznie wychodzi sweterek, myślę, że te żywe kolory
zrównoważy góra.
 
 
A sweter dla młodego nazywa się  Odinn, wzór darmowy jest na stronie Ewy.
Kolory też mi się zgadzają, czarny, szary i biały.
Ale to jeszcze odległa przyszłość.
 

 

czwartek, 6 marca 2014

Islandzki sweter z Lopi cz.3

Dziergam, mam mało czasu, ale staram się wieczorem wrzucić kilka rządków.
 
 
Wzory na swetrach Lopi są wzorowane na przyrodzie.
To jest płotek, za którym będą we wzorze koniki brykały.

środa, 5 marca 2014

Islandzki sweter z Lopi odsłona 2

Wybrałam wzór swetra dla Młodej, zdjęłam pomiary, zrobiłam próbkę
i wydziergałam ściągacz.
 
 
Dzierga się z wełenki lopi bardzo sympatycznie.
Kolor niebieskiej wełny jest piękny,
bardziej stonowany niż na zdjęciu.
Niteczki są równe.
Dzisiaj wieczorem zrobię przeliczenia, bo Młoda dała mi wyzwanie
i wzór z konikami ma za duże wymiary, więc zmniejszyłam liczbę oczek.
 
A to stroik ułożony przez Najstarszą w rodzinie, nie mnie.
Widać, że również ma zacięcie do zdobienia, róże z liści,
które ukręciła Ewa jesienią, po zmianie gałązek nadal zdobią mój stół.
 
 

wtorek, 4 marca 2014

Prawdziwa wełna Lopi


Dzisiaj otrzymałam przesyłkę z firmy Kuacja.
Już chyba domyślacie się co chcę wydziergać.
 
 
Z wełny LOPI chcę wydziergać dwa swetry islandzkie LOPAPEYSA.
Jeden z Alafosslopi dla Młodego, który jest zapalonym żeglarzem.
Jeden z Lettlopi dla Młodej,
która spędza całe godziny bez względu na pogodę w stajni.
Wraz z przesyłką dostałam piękny wzór nr 16 z Księgi Wzorów Alafosslopi.
i niespodziankę w pudełeczku:
 
 
Kłębuszek czesanki Lopi z pięknej owieczki z Islandii.
Aż palce mnie zaswędziały do przędzenia!
 
 
O wełnie, swetrach, Islandii możecie przeczytać na stronie  Kuacji.
Ja chcę wam opowiedzieć o moich pierwszych wrażeniach.
wełna jest bardzo dobra gatunkowo, ładnie równiutko uprzędziona,
kolory wyraziste, takie jak na zdjęciach, grają ze sobą.
Kłębuszki bardzo ładnie pachną.
Wełna ma leciutkie niteczki, które mogą podgryzać wrażliwą skórę,
ale to nie jest takie podgryzanie jak miziamy naszą górska wełnę z Zakopanego.
Nie wiem jak to ująć, ale mam wrażenie, że chciałabym otulić się tą wełną
w mroźny dzień, ale też w chłodny wilgotny wiosenny poranek.
Dalszy ciąg wkrótce.
 
 

niedziela, 2 marca 2014

Najpiękniejsze stoisko AN-Artist

Dzisiaj byłyśmy z Młodą na wystawie 

Międzynarodowa Giełda Biżuterii i Minerałów

PAŁAC MINERAŁÓW

1-2 marca 2014, 10.00-18.00, Plac Defilad 1,

Pałac Kultury i Nauki, Warszawa 


Pierwsze wrażenie, bardzo dużo ludzi, tłoczno, dużo stoisk, nie można się dopchać do stoiska żeby coś zobaczyć. Na stoiskach mnóstwo koralików, bransoletek, wisiorków, kolczyków w większości masówka. Ładne ale nie zwalają z nóg i daleko im do wyrobów artystycznych. Ale przy odrobinie cierpliwości wsród stoisk można znaleść prawdziwe cacka, oryginalne w wykonaniu, o wysokim poziomie rzemiosła.

Napiszę wam o stoisku AN-Artist Anety Niedośpiał. Artystka, moim zdaniem w pełni zasługuje na miano artyski, prezentowała biżuterię wykonaną techniką sutaszu i koralikami. Gama kolorystyczna prac na najwyższym poziomie, mistrzowskie wykonanie, prezycja, staranność i dużo smaku. Biżuteria pomimo materiałów, bardzo lekka, delikatna, lewa strona kolczyków praktycznie prawie nie różniła się od prawej, przez co kolczyki leciutkie i światło prześwituje pięknie przez koraliki wszyste do sutaszu.   

Wisiory, zawieszki tu dopiero dech zapiera, delikatne, wiele faktur, kształtów. Piękne kabaszony otulone wspaniale dobranymi kolorystycznie sznurkami i koralikami. Nie mogłam uwierzyć, że sutasz może mieć tak delikatną strukturę. Delikatność to słowo jest pierwszym skojarzeniem tej biżuterii.

Dla ciekawych prac Anety Niedośpiał odsyłam was na facebooka. I od razu mówię, zdjęcia nie oddają całej urody prac Anety. Zdradzę wam jeszcze, że jej pasja trwa pięć lat i moim zdaniem osiagnęła najwyższy poziom rzemiosła.

A my zakupiłyśmy kilka kabaszonów i z prawdziwą przyjemnością opuściłyśmy to zatłoczone miejsce.

A ja cały czas widzę przed oczami piękny wisior w kolorach jesiennego lasu, mchu i jesiennych liści. Nie wyobrażałam sobie, że można mieć taki zmysł do kolorów. Będę teraz marzyć, aby w technice sutaszu dojść do takiej klasy. Nie daję żadnych zdjęć, bo nie zapytałam się o zgodę artystki.

                                       To pokażę wam co ostatnio wydziergałam a potem sprułam.




Dlaczego sprułam, rozmiar mintenek był dobry, ale wyszły jakieś takie za toporne.
Brakowało im delikatności i finezji.
Muszę dopracować technikę i znaleść te pokłady cierpliwości,
 które gdzieś tam sobie drzemią.

To też sprułam,



 

sobota, 1 marca 2014

Serwetkowy na manekinie

Nie udało mi się zrobić zdjęć w plenerze, 
więc przedstawiam ostatni sweterek serwetkowy na manekinie.


Sweterek jest dość intensywnie użytkowany, 
a właścicielka jest szczuplutka, więc całość wygląda dobrze.


Rękawy jak widać na zdjęciu dłuższe, otulają ręce, które nie noszą rękawiczek.


A serwetka na plecach nie ma dziur i tak właśnie miało być.


A to moje przyszłe plany, na pewno wiecie co można z tego wydziergać.
A zdjęcie dostałam od Kuacja, uzgadniamy kolory na.....?


A dzisiaj pobróbowałyśmy sutaszu.
Nie jest to takie proste, wymaga precyzji w szyciu, ale ćwiczenie czyni mistrza.
Mój " owoc granatu" po lewej, Młodej "lazurowa rozeta" po prawej.


I kolor sutaszu zdradza, który zestaw kolorystyczny wełenek wybrała Młoda.