sobota, 31 maja 2014

Kolorowo, ale nie w bąbelki

Pozazdrościłam Intensywnie Kreatywnej i z rana wyciągnęłam zapasy włóczek różnych. Mam tego całe duże pudło z czasów kiedy Młoda miała zapał do tkania i ja jako wspierająca matka nabyłam przez Allegro resztki wełen w zestawach kolorystycznych. I zobaczcie co wyszperałam:


Zastanawia mnie ta banderolka na pasmach bawełny, produkcja Niemiecka ale wygląda jak z głębi Afryki W sumie ciekawe ile to ma lat?
A co będę z tego dziergała? Torbę dla siebie a właściwie worek, trochę mi to dłużej zejdzie, bo na najbliższe dni mam inne plany dziewiarskie, ale oznaczyłam tą robótkę jako działakową, a na dziełce teraz często bywam. I oto dowód:


Piękny bukiet peonii zebrany o zachodzie słońca, kocham te kwiaty i ten misiąc w roku, w którym kwitną peonie.


A to moje szczęśliwe psy, teraz zmordowane i nasycone słońcem i powietrzem śpią i cicho coś sobie powarkują przez sen.


Wczoraj było wielkie strzyżenie letnie, psy szczęśliwe z pozbycia się futra zimowego.


I teraz ładnie wszytkich żegnamy



środa, 28 maja 2014

Paczuszka z Islandii

 Otrzymałam od Ewy z Mini Iceland paczuszkę z Islandii. 
W paczce były zamówione kłębuszki wełny  Plotulopi i katalogi z wzorami na lopapeysy.
I jeszcze słodka niespodzianka Islandzka czekolada.



 Oczywiście zaczęłam od spróbowania czekolady, przepyszna i taka podwójnie pyszna, bo od mojej blogowej koleżanki i z samego serca Islandii. Potem dobrałam się do katalogów ze swetrami. Co Ewa znalazła, najlepiej opowie sama: " Jejku, co ja znalazłam dzisiaj! Byłam w najlepszym wełniarskim sklepie na Islandii po wełnę i książki i wyszperałam coś niesamowitego! Książkę za wzorami wydrukowaną na grubym, makulaturowym papierze z kolorowymi zdjęciami i to w języku angielskim, a nie islandzkim. Wydanie jest przepiękne, aż żałowałam, że mam już tę księgę i nie opłaca mi się kupować drugiej (choć mam w innym wydaniu). 
 I teraz mam w głowie dużo pomyslów, i chyba nie wydziergam Astrid dla siebie, mam ochotę wydziergać coś nowego i oryginalnego. Jest kilka wzorów w tym katalogu, które posłużą mi za inspirację. 


 A to wełenka, którą zamówiłam Plotulopi na sweterek Hildur.
Pierwsze wrażenie jest piękna, cienka, lekko szorstka i pachnie jeszcze łąkami Islandii.
Zaczęłam, więc próbkę i po nabraniu kilku oczek nitka mi się przerwała, popatrzyłam uważnie na opis Hildur i zaczęłam delikatniej, chociaż ścisło.
Wydziergałam małą próbkę, ale potem zaczęłam nad nią pracować, ciągnąć wzdłuż i wszerz i trzyma się. W sumie to zastanawiające zjawisko fizyczne, nie wiem na jakiej zasadzie to działa, chyba krótsza długość na jaką może się nić rozciągać zabezpiecza przed rozwarstwieniem. 

 Ciekawi mnie dzierganie z plotulopi, będzie trudno zacząć ładnie, bo nie można naciągać nici za mocno, ale może zacznę od łańcuszka luźnego na szydełku, jeszcze przemyślę. Będę się ściśle trzymała wzoru i będę pisała jak mi idzie.

 Jednak na razie sweterek Hildur zaczeka w kolejce, bo niedługo porwie mnie nowy projekt dziergany z Ewą z Mini Iceland. A oto mała podpowiedź. Zainteresowanych odsyłam na bloga Ewy już w czerwcu. 



Liścik do Marysi: Ząbek za ząbkiem zbliżam się do końca szala.


środa, 14 maja 2014

Szal dla Marysi

Szal dla Marysi zaczęłam dziergać w styczniu. 
Jak wiecie zauroczona wełną lopi zapomniałam o rozpoczętych robótkach
i dziergałam lopapeysy. 
Ale już się poprawiam, rozpoczęłam fascynujący border.
Ten kto dziergał border w poprzek długiego szala wie jak dużo trzeba namachać się 
drutami. Ale te ząbki są warte tego zachodu.


Uwagę Marysi przyciągnął czarny szal mojej córki.
Miałam wydziergać podobny ale w kolorze ecru.
czarny szal to Miss Lambert's z książki Victorian Lace Today Jane Sowerby.
Biały szal to będzie Large rectangle z centralnym diamentowym wzorem
z tej samej książki.


A to oba  szale w plenerze.


A co ja próbuję czytać?


" A gdybyśmy tak mogli przeżywać
nasze życie raz za razem,
żeby wreszcie zrobić to jak należy?
Czy to nie byłoby wspaniałe?"

No ja bym chyba nie chciała, myślę, że w każdym nowym życiu nie uniknęłabym błędów. A tak z drugiej strony, czy wszystkie nasze potknięcia nie mają na celu pokazać nam innych możliwości. Ciekawa jestem puenty.

niedziela, 11 maja 2014

Odinn niebieski XL

Przedstawiam moją wersje lopapeysa Odinn w wersji niebieskiej.
Z braku modela w rozmiarze XL prezentuje swetr na mojej modelce S.
Musicie wybaczyć, ale nie znam bliżej daty kiedy będę mogła zrobić zdjęcia na Modelu.


Podoba mi się ta wersja kolorystyczna Odinna.


Wełna Alafosslopi jest świetna na ciepły sweterek, bardzo lubię jej ciepłą szorstkość. Grzała mnie bardzo w trakcie dziergania. Pierze się wspaniale. Jak już wszystka woda wykapała z wełenki nie było problemu z suszeniem. Wełna pięknie się ułożyła we wzorze, wyrównała. Jestem nadal zauroczona jakością, kolorem i naturalnym ciepłem wełny. No i ten zapach.


Zauważyłam, że Ewa nosi swojego rudego lopapeysa niemal na każdym zdjęciu.
Na promie, na imprezie w Reykjaviku, na spacerze, na kursach. 
Nie dziwię się, można pokochać swojego lopapeysa.


Nie za profesjonalne te zdjęcia, ale jak zwykle łapałam córkę w biegu.
Miałam 5 minut na sesje, żaden fotograf nie podołałby takiemu wyzwaniu.


A tu się Młoda już wygłupiała, ale za to możecie podpatrzeć moje zszycie pod pachami.



sobota, 10 maja 2014

Bransoletka Młodej

No muszę się pochwalić. 
Kupiłam ostatnio pęczek kolorowych rzemyków i trochę drobiazgów do robienia bransoletek. Położyłam to na widocznym miejscu i proszę Młoda zachęcona widokiem zrobiła sobie bransoletkę.Podoba mi się połączenie kolorystyczne rzemyków.


Jaka to przyjemność obserwować jak dziecko dzieli nasz pasje.


W planach są następne bransoletki, obiecałam Młodej wycieczkę do sklepu, żeby sama wybrała sobie rzemyki, zawieszki i inne drobiazgi. 


A ja ostatnio postanowiłam skończyć trochę zapomnianych projektów zanim otrzymam od Ewy paczuszkę z Islandii. Zamówiłam wełenkę na sweterek Gudrun, trochę kłębuszków Plotulopi na Hildur i dwie książeczki! Wartość tej przesyłki podwójna, bo będzie jechała z samego serca Islandii. A tak w tajemnicy powiem wam, Ewa się nie obrazi, że w tej chwili Ewa klei pierogi, żeby promować Polskę w Islandii. 


Dziergam właściewie w każdej wolnej chwili, a mam ich zdecydowanie za mało. Projektów do wydziergania mam całą kolejkę, włóczek dużo, właściwie już nie powinnam kupować, bo nie mam ich gdzie upychać, pomysłów i pokus całe mnóstwo. Ale to chyba dobrze dopóki jeszcze nad tym panuję. 
Od dwóch miesięcy dziergam ciepłą chustę, to moja robótka "na konie". Ma dwie właściwości uspakaja mnie jak widzę jak córka jeżdzi konno, to w końcu niebezpieczny sport, a matczyna wyobraźnia duża, no i jest to prosta robótka nie wymaga dużej koncentracji. A dzisiaj dziergałam w takiej oto scenerii


A to moja robótka " na konie". 


Włóczka kupiona u Tysi, ręcznie farbowana wełenka, która czekała na pomysł ponad rok. Dwa motki to za mało na coś dużego, ale jak połączyć z inną wełenką np Alpaca-Silk to można wydziergać całkiem sporą chustę. Do tego piękne kolory farbowabej wełny świetnie się komponują z alpaką i są bardziej widoczne, bo łagodnie przechodzą we wzorze.


W trakcie robienia zdjęć przez nieuwagę pstryknęłam fajne zdjęcie, szkoda, że palec mi wszedł w obiektyw. Ale i tak mi się podba.


niedziela, 4 maja 2014

Odinn i deszczowa majówka.

Pogoda sprzyjała siedzeniu na kanapie i dzierganiu. 
Powstał drugi męski sweter w kolorze morza i szarych skał pokrytych śniegiem.
Przedstawiam sweter wydziergany z wełny Lopi
Wzór lopapeys Odinn, bardzo męski i  klasyczny.


W całości zaprezentuje sweterek po upraniu.
A teraz idę na spacer, bo u nas nieśmiało wyjrzało słońce.