czwartek, 27 lipca 2017

Tkany pasiak dla Nanduchy

Skończyłam mój pasiak i dałam w prezencie mojej Nadusi, on bardzo lubi prawdziwą wełnę i bardzo lubi wylegiwać się na pufie. 



Pasiak po praniu stał się bardziej zwarty, brzegi porobiłam supełki i podwinęłam na maszynie, czyli bez ozdób jak najprościej.


Nie wiem kto piękniejszy pasiak czy moja Nanducha. Ona sama od razu usadziła się na pufie to nie jest pozowane zdjęcie i zaraz będzie spała. Teraz jak pisze posta też siedzi na pufie cała szczęśliwa bo z robótek wełnianych na drutach zostaje usunięta siłą.


To na świeżo zdjęte z krosna, to ukoronowanie tkania, bo dopiero wtedy widzimy całą tkaninę i jej urok. Na kursach w Łucznicy prowadzonych przez Anię Bałdygę uczestniczyłyśmy w zdejmowaniu tkaniny wszystkie, wspaniały moment a czym dłuższa tkanina tym większe oczekiwanie i wzruszenie. Warto takie chwile przeżywać.

A tymczasem na krośnie zagościły " Dzieci z Bullerbyn"


wtorek, 25 lipca 2017

Waniliowe popduchy

Mam za sobą nowe doświadczenie, jak uszyć pokrowce na materace takie z suwakiem, z tkaniny impregnowanej?


Poradziłam sobie, widać na załączonym obrazku, przekopałam cały internet i znalazłam dwa tutoriale.
Początkowo wybrałam metodę zszywania boków a dopiero potem przyszywałam górę i dół.
U mnie nie zdało to egzaminu, czułam, że nie panuje nad materiałem, że krzywo zszywam przy rogach, a to miałam za mało a to za dużo  po którejś stronie. Niby wszystko wyszło znośnie ale było to męczące.


Po trzech poduchach odpuściłam i zaczęłam w innej kolejności:
1. KROK do jednego z boków doszywałam suwak


2. KROK do boku z suwakiem doszywałam górę i dół, leciutko to tylko proste brzegi


3. KROK, doszywałam dwa boki po prawej i lewej stronie boku z suwakiem, najpierw krótszy bok potem dwa dłuższe do góry i dołu poduchy. I zostawał mi ostatni boczek, widać na obrazku, że jest równiutko.


4 KROK jak możecie się domyślić, doszywałam ostatni bok i tu też są dwa sposoby. Pierwszy, z którego zrezygnowałam, najpierw dwa krótsze boki a potem dół i góra, tych kilka mm różnicy i kłopot. Drugi sposób najpierw dłuższe boki czyli góra i dół, a potem krótkie, które dawały więcej możliwości aby zebrać różnice.


W sumie poduchy wyszły świetnie, tak mi się dobrze szyło, że mając sporo materiału uszyłam zapasowe na siedzenia.

Wniosek, praktyka czyni mistrza, trzeba kilka razy coś powtórzyć, żeby wypracować najlepszą metodę szycia.

Poduchy i materiał, a szczególnie kolor tego materiału piękne.  Ale szycie zdecydowanie ułatwiła mi maszyna przemysłowa. Wiem, że do domowego szycia to może przesada, ale kupiłam, pomimo, że spotykałam się wsród bliskich  z lekkim uśmiechem, co miało chyba oznaczać, że to się leczy.


 Zobaczcie na to cacko i tak samo ma piękny kolor, ale to jeszcze nic!


Zobaczcie dodatkowe stopki a ta ostatnia niespodzianka do pikowania!!!!
O niej będzie pewnie wkrótce cały rozdział, ale to jeszcze nie ta chwila.

Pozdrawiam cieplutko i idę szyć



wtorek, 18 lipca 2017

Tkane paseczki z wełny gobelinowej

Na moim krośnie zagościła wełna gobelinowa  z Hobby-welna, kupiłam kilka zestawów, są posegregowane kolorystycznie i zdecydowanie nabierają blasku w tkaninie. Wełna gobelinowa jest szorstka, ale do tkania pasiaków idealna.
Osnowa to nici bawełniane
Wzór płócienny. 
Krosno Glimakra 4 nicielnicowe.
Polecam to krosno nawet początkującym, cztery nicielnice dają mnóstwo możliwości. Można zatrzymać się na tym sprzęcie na kilka lat, zanim apetyt urośnie na 8 albo 16 nicielnic. Ja sobie nie wyobrażam jeszcze jakie możliwości daje 16 nicielnic, nawet nie znalazłam książki z takimi wzorami, ale wszystko przede mną.



Miałam początkowo zrobić kapę na jednoosobowe siedzisko, ale tak fajnie mi się tka, że już mam ponad metr tkaniny i nie chce mi się przerywać. Do tkania używam rozpinacza, ma on za zadanie pilnować szerokości tkaniny, bo trzeba mieć dużą wprawę w osnuwaniu krosna, w odpowiednim naprężeniu osnowy, żeby tkanina trzymała szerokość. Rozpinacz kupiłam z krosnem, ale nie miał drucika do ustawienia szerokości, więc jako osoba kreatywna posłużyłam się plastykowym drutem, który mnie kuje w czasie pracy.


Rozpinacz ma bardzo ostre zęby, to właściwie już zabytek z lat 70-tych. Moje krosno też ma już tyle lat, kupiłam je w  w sklepie Antik, przyszło kompletne i miało taki ładny zapach. Czasami myślę, że wszystkie te tkaczki pomagają mi w osnuwaniu mojego krosna, bo uczyłam się podstaw sama i sama osnuwam moje krosno, opracowałam kilka sposobów, aby dobrze naprężać niteczki. Pierwszy raz osnułam je od przodu do tyłu, ale zdecydowanie wolę snuć od tyłu do przodu, szczególnie jak mój syn zrobił mi separator, który znacznie ułatwia snucie tym sposobem.


Paseczki tkam trochę spontanicznie, nie rozrysowałam wzoru, więc nie wiem jaki efekt uzyskam. Musze popracować nad warsztatem, nad etapem przygotowania, nad rysowaniem wzorów, ale nie mam pojęcia jak przymuszę się do liczenia ile metrów nitki potrzebuję. Rysuje mi się to niezwykle skomplikowanie. 
Wprawne oko wychwyci skazę, za późno ją zobaczyłam i już nie umiałam naprawić.


Czy taki widok to nie poezja?


krosno, kawa zbożowa i audiobook.... oaza spokoju. O i jakaś ruda owieczka się tu plącze.