Otrzymałam od Ewy z Mini Iceland paczuszkę z Islandii.
W paczce były zamówione kłębuszki wełny Plotulopi i katalogi z wzorami na lopapeysy.
I jeszcze słodka niespodzianka Islandzka czekolada.
Oczywiście zaczęłam od spróbowania czekolady, przepyszna i taka podwójnie pyszna, bo od mojej blogowej koleżanki i z samego serca Islandii. Potem dobrałam się do katalogów ze swetrami. Co Ewa znalazła, najlepiej opowie sama: " Jejku, co ja znalazłam dzisiaj! Byłam w najlepszym wełniarskim sklepie na Islandii po wełnę i książki i wyszperałam coś niesamowitego! Książkę za wzorami wydrukowaną na grubym, makulaturowym papierze z kolorowymi zdjęciami i to w języku angielskim, a nie islandzkim. Wydanie jest przepiękne, aż żałowałam, że mam już tę księgę i nie opłaca mi się kupować drugiej (choć mam w innym wydaniu).
I teraz mam w głowie dużo pomyslów, i chyba nie wydziergam Astrid dla siebie, mam ochotę wydziergać coś nowego i oryginalnego. Jest kilka wzorów w tym katalogu, które posłużą mi za inspirację.
A to wełenka, którą zamówiłam Plotulopi na sweterek Hildur.
Pierwsze wrażenie jest piękna, cienka, lekko szorstka i pachnie jeszcze łąkami Islandii.
Zaczęłam, więc próbkę i po nabraniu kilku oczek nitka mi się przerwała, popatrzyłam uważnie na opis Hildur i zaczęłam delikatniej, chociaż ścisło.
Wydziergałam małą próbkę, ale potem zaczęłam nad nią pracować, ciągnąć wzdłuż i wszerz i trzyma się. W sumie to zastanawiające zjawisko fizyczne, nie wiem na jakiej zasadzie to działa, chyba krótsza długość na jaką może się nić rozciągać zabezpiecza przed rozwarstwieniem.
Ciekawi mnie dzierganie z plotulopi, będzie trudno zacząć ładnie, bo nie można naciągać nici za mocno, ale może zacznę od łańcuszka luźnego na szydełku, jeszcze przemyślę. Będę się ściśle trzymała wzoru i będę pisała jak mi idzie.
Jednak na razie sweterek Hildur zaczeka w kolejce, bo niedługo porwie mnie nowy projekt dziergany z Ewą z Mini Iceland. A oto mała podpowiedź. Zainteresowanych odsyłam na bloga Ewy już w czerwcu.
Liścik do Marysi: Ząbek za ząbkiem zbliżam się do końca szala.
Oj będzie się działo! żal mnie ściska , bo miałam wirtualnie dziergać z Wami, ale co się odwlecze to nie uciecze i w odpowiednim czasie nadrobię zaległości:) Chętnie pooglądam Twoje zmagania z tą wełną, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWiola, szkoda, bo ucieszyłam się, że będziemy we trzy.
UsuńAnneczka robię aktualnie test dla Amanity, więc wszystko inne idzie w odstawkę, bo terminy:) Nawet w necie mniej jestem niż normalnie , bo jak coś robię to pochłania mnie to całkowicie, ale wiem , że wirus Lopi Cię ogarnął , więc na pewno "razem" porobimy nie jedną rzecz, czekam na pierwsze Twoje zajawki z plotulopi w roli głównej, pozdrawiam:)
UsuńRozumiem, dziergam ostatnie ząbki do szala, bo też pilnuję kończenia robótek. Po tym wspólnym dzierganiu z Ewą biorę na warsztat Plotulopi.
UsuńPaczuszka godna pozazdroszczenia...
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać pierwszego. Robię sobie dziergo-głodówkę do tego czasu, by ruszyć pełną parą :)
OdpowiedzUsuńA za Plotulopi też chcę się wziąć, ale po Gudrun jeszcze jeden sweter czeka w kolejce :)
Miłego dnia Anneczko!