Dzisiaj byłyśmy z Młodą na wystawie
Międzynarodowa Giełda Biżuterii i Minerałów
PAŁAC MINERAŁÓW
1-2 marca 2014, 10.00-18.00, Plac Defilad 1,
Pałac Kultury i Nauki, Warszawa
Pierwsze wrażenie, bardzo dużo ludzi, tłoczno, dużo stoisk, nie można się dopchać do stoiska żeby coś zobaczyć. Na stoiskach mnóstwo koralików, bransoletek, wisiorków, kolczyków w większości masówka. Ładne ale nie zwalają z nóg i daleko im do wyrobów artystycznych. Ale przy odrobinie cierpliwości wsród stoisk można znaleść prawdziwe cacka, oryginalne w wykonaniu, o wysokim poziomie rzemiosła.
Napiszę wam o stoisku AN-Artist Anety Niedośpiał. Artystka, moim zdaniem w pełni zasługuje na miano artyski, prezentowała biżuterię wykonaną techniką sutaszu i koralikami. Gama kolorystyczna prac na najwyższym poziomie, mistrzowskie wykonanie, prezycja, staranność i dużo smaku. Biżuteria pomimo materiałów, bardzo lekka, delikatna, lewa strona kolczyków praktycznie prawie nie różniła się od prawej, przez co kolczyki leciutkie i światło prześwituje pięknie przez koraliki wszyste do sutaszu.
Wisiory, zawieszki tu dopiero dech zapiera, delikatne, wiele faktur, kształtów. Piękne kabaszony otulone wspaniale dobranymi kolorystycznie sznurkami i koralikami. Nie mogłam uwierzyć, że sutasz może mieć tak delikatną strukturę. Delikatność to słowo jest pierwszym skojarzeniem tej biżuterii.
Dla ciekawych prac Anety Niedośpiał odsyłam was na facebooka. I od razu mówię, zdjęcia nie oddają całej urody prac Anety. Zdradzę wam jeszcze, że jej pasja trwa pięć lat i moim zdaniem osiagnęła najwyższy poziom rzemiosła.
A my zakupiłyśmy kilka kabaszonów i z prawdziwą przyjemnością opuściłyśmy to zatłoczone miejsce.
A ja cały czas widzę przed oczami piękny wisior w kolorach jesiennego lasu, mchu i jesiennych liści. Nie wyobrażałam sobie, że można mieć taki zmysł do kolorów. Będę teraz marzyć, aby w technice sutaszu dojść do takiej klasy. Nie daję żadnych zdjęć, bo nie zapytałam się o zgodę artystki.
To pokażę wam co ostatnio wydziergałam a potem sprułam.
Dlaczego sprułam, rozmiar mintenek był dobry, ale wyszły jakieś takie za toporne.
Brakowało im delikatności i finezji.
Muszę dopracować technikę i znaleść te pokłady cierpliwości,
które gdzieś tam sobie drzemią.
To też sprułam,
W Poznaniu też się taka giełda odbywa. Tłok niesamowity, ale jest na czym oko zawiesić. A mitenki - koniecznie chcesz robić francuzem? Mi się on zawsze wydaje nieco toporny i grubaśny.
OdpowiedzUsuńWzór właśnie spowodował tą toporność, zrobię gładko z jakimś szlaczkiem.
UsuńMyślę, że to dobry wybór - gładko, ze szlaczkiem albo jakimś maleńkim rozweselającym warkoczem ;) Pozdrówka
UsuńUwielbiam jesień kiedy liście przybierają barwy Twoich mitenek. Cudne! Rób dalej!
OdpowiedzUsuń