środa, 25 kwietnia 2018

Wróciłam pięknym dywanikiem

Co u mnie? Twórczo jak zawsze i nie wiem dlaczego tak cicho zrobiło się na blogu, a przecież to miejsce moich wspomnień, moich pięknych chwil z drutami, moich zmagań z szyciem i czasu przy kołowrotku i warsztacie tkackim.


Zatopiłam się ostatnio w świecie tkanych dywaników.
Dywaniki szmaciaki, tkane od wieków z pasków materiału, to taki recycling w najmilszym wydaniu.
A pokój dziecka nabiera ciepłego klimatu, tym bardziej jak to jest dywanik od babci.


Krosno zabiera mi coraz więcej czasu, to chyba największa moja pasja, chodź przecież to moje początki i dużo nauki przede mną.



Dywanik utkany szarą i czerwoną taśmą dresową na  bardzo kolorowej osnowie bawełnianej. Kolory osnowy daje ciekawy efekt.



Ponieważ zostało trochę osnowy utkałam malutki dywanik, tym razem dla siebie, chciałam trochę słońca w łazience.


Każdy dywanik zaczynam i kończę bawełnianym obszyciem, podwijam wszystko ręcznie a potem tylko pranie i gotowe.



zapraszam już wkrótce cała seria dywaników


i trochę , a może wcale nie trochę, naszej polskiej dwuosnowówki.




4 komentarze:

  1. Wszystko cudowne dzieła sztuki,dywaniki słodkie a makatki to majstersztyki ,

    OdpowiedzUsuń
  2. cudne te dywaniki, aż mi się zamarzył taki ;) no ale choć krosno mnie korci dam sobie jednak spokój :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobają mi się zwłaszcza dywaniki. Podziwiam ludzi, którzy mają zdolności i cierpliwość do takich prac.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne prace! Zwłaszcza malutki dywanik przypadł mi do gustu :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń