Wełna lopi skradła moje serce. Po pierwsze zapach, kojarzy mi się z dziką przyrodą, ma nutkę wiatru, wilgotnego mchu, słońca. Po drugie kolor, nawet beż i róż zachwyca. Po trzecie nitka nie jest skręcona a jest dość mocna, nie rwie się w czasie dziergania.
Próbowałam zrobić zdjęcie, które pokaże całą urodę niteczki.
To zapowiedź nowego lopapeysa, rozmiar XS, śnieżno biały z delikatnym wzorem z run islandzkich.
Nie chwalę się, ale początek wychodzi mi całkiem zgrabnie, chodzi o pierwszy rząd. Jestem dumna.
Tło do zdjęcia to moje tkanie, widać, że dopiero się uczę, ale nie odpuszczam i trenuje.
Gorzej ze zdjęciami, no ale nikt nie jest perfekcyjny, taka mała pociecha.
Aniu, wełenka piękna i puchata, aż chce się przytulić. Kolor też bardzo ciekawy. a co do tkanego materiału to kolejny Szacun dla Ciebie! Perfekcjonistom mówimy "nie", a robótka na prawdę b=ciekawie się zapowiada. zazdraszczam przyjemności robienia!Pozdrawiam druciarsko!
OdpowiedzUsuń