Pasiak po praniu stał się bardziej zwarty, brzegi porobiłam supełki i podwinęłam na maszynie, czyli bez ozdób jak najprościej.
Nie wiem kto piękniejszy pasiak czy moja Nanducha. Ona sama od razu usadziła się na pufie to nie jest pozowane zdjęcie i zaraz będzie spała. Teraz jak pisze posta też siedzi na pufie cała szczęśliwa bo z robótek wełnianych na drutach zostaje usunięta siłą.
To na świeżo zdjęte z krosna, to ukoronowanie tkania, bo dopiero wtedy widzimy całą tkaninę i jej urok. Na kursach w Łucznicy prowadzonych przez Anię Bałdygę uczestniczyłyśmy w zdejmowaniu tkaniny wszystkie, wspaniały moment a czym dłuższa tkanina tym większe oczekiwanie i wzruszenie. Warto takie chwile przeżywać.
A tymczasem na krośnie zagościły " Dzieci z Bullerbyn"
w temacie krosna to ja laik jestem :) ale pasiak i psiak z nim tworzą fajną całość :) ciekawi mnie jak sobie poradzisz z usuwaniem sierści z tego pasiaczka ;) bo mój pies pewnie by się wytarzał w takim kocyku :)
OdpowiedzUsuńPudle i shitzu nie lnieją, mają włosy, trzeba je Czesać i podcinać. Nie mam sierści na dywanach, oczywiście brudzą łapkami.
Usuń