poniedziałek, 1 grudnia 2014

Portret ze szmatek

Miło spędziłam czas w tą sobotę i niedzielę, byłam na kursie szycia portretów w  Szkole Patchworku Anny Sławińskiej. Miałam ogromną tremę, bo to dla mnie wyższa szkoła, portret wymaga zdolności do rysunku, a ja nie specjalnie rysuję.

To jeszcze wersja robocza portretu Młodej, są tu rzeczy, które muszę poprawić, jeszcze czeka mnie pikowanie, co też jest dla mnie nadal trudne. Mam pikowaniem nadać włosom falistość, golf ma nabrać miękkości i wyglądać, zgodnie z oryginalnym zdjęciem , na dziergany z wełny na drutach.

Jednak ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, technika jest świetna i udało mi się zrobić portret córci, jak żywej. Wow!!!!


A tu poniżej pierwsza wersja ust mojej córci, siedziałam podziwiałam i doszłam do wniosku, że coś nie gra. Górny obrazek, usta po poprawce.


Polecam kurs, miła atmosfera, materiały na miejscu, pyszne przetwory domowe i za każdym razem przychodzę do domu z pracą, która zdobi mój dom. Już nie mówiąc, że najbliżsi patrzą na mnie zaskoczeni moimi zdolnościami artystycznymi.

I oryginał


1 komentarz:

  1. Wspaniały obraz :) też bym chciała tak umieć szyć :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń