Należy obejrzeć kilka książek z dzieciństwa swoich dzieci, potem już tylko potrzebna maszyna do szycia i wolny czas.
Zabawę miałam świetną i prezent został ciepło przyjęty.
Ale nie tylko szyję, mam na drutach czapkę, kołowany sweterek i poduszkę. To trzy projekty do skończenia w najbliższych dniach. Czapkę dziergam z welenki, o której pisalam w poprzednim poście. Już wiem, że dzierganie z własnoręcznie uprzędzionej wełny daje dużą satysfakcje, jeszcze tylko za barwienie muszę się wziąć.
I kończę z wieloma przygodami swetrek kołowany z Dropsa, juz zamawiałam trzykrotnie wełenkę, dziergam dość ściśle i okazało się, że ciagle potrzebuję więcej wełny. Prułam już dwukrotnie, źle wymierzyłam przód, wyszedł za mały, jakiś nieproporcjonalny. To taki projekt, co postanowił poćwiczyć moją determinacje, dobrze, że kolory sa energetyczne i nie wylądował w rzeczach nigdy nie skończonych do prucia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz