Czesankę merino podarowała mi Magdalena, sama ją ufarbowała, pięknie farbuje zajrzyjcie do niej.
Ja ją uprzędłam, chwaliłam sie w poprzednich postach a teraz pokażę efekt końcowy.
Ciepła, miła, nie gryzie, ma piękne kolory i świetnie się nosi. Będzie w niej cieplutko w zimę, nawet w najgorszy mróz w końcu to 100% wełna.
No i mamy efekt symbiotycznego współdziałania dziewiarek. Fantastyczny efekt końcowy! Może nawet właścicielka owiec by się ucieszyła jak by wiedziała w czym bierze udział! Pozdrawiam drutkowo!
OdpowiedzUsuńO rety, chyba mam za spokojne czapeczki, brakuje im kolorów !
OdpowiedzUsuńPiękna!!!!
OdpowiedzUsuńPiękna wełenka i piękna czapka :))
OdpowiedzUsuńAniu, tak po prostu, po dziewiarsku, jestem z Ciebie dumna!
OdpowiedzUsuńdzięki dziewczyny za ciepłe słowa
OdpowiedzUsuń